niedziela, 14 czerwca 2015

Rodział 5 Wątpliwości

 Zawachała się. Znała Jacka, ufała mu ale często robił jej kiedyś psikusy. A co jeśli ta jego tęsknota za nią to też żart? Nie miała dowodu, że naprawdę tęsknił, myślał, cierpiał... tak jak ona. Może on wcale jej nie lubi może tylko udaje?

- Elsa?

Co jeśli...

- Elsa? Chcesz zobaczyc co jest w środku? -spytał podirytowany.

- T-tak...

Przeszła przez zasłony i zauważyła piękne szklane drzwi.
Otworzyła je.
Oniemiała.

Był tam piękny balkon.
Na jego środku stał w wielkim wazonie bukiet.
Nie był on zwykły.
Kwiaty, oczywiście róże, były całkowicie zrobione z lodu i pokryte szronem.
Nigdy nie widziała czegoś piękniejszego.

Zachodziło słońce.
Widok był nieziemski.

Popatrzyła na Jacka.
Jego oczy były pełne zadowolenia z samego siebie.
Uśmiechnęła się lekko a on odwdzięczył się tym samym.

- Podobają ci się?- spytał nie przestając się patrzec w jej oczy.

- Jasne. Są prześliczne. Sam je zrobiłeś?

- Pewnie. Specjalnie dla ciebie.

Zarumienili się oboje.

Nagle objął ją w talii i przyciągnął do siebie.
Wyglądała jak królowa chociaż nią już nie była.
Zbliżył się do niej.
Ich twarze były blisko.
Stykali się nosami.
Czuła jego przyjemnie zimny oddech.
Chciała tego...
Chciała choc dlatego uciekła.

Zakochała się w swoim przyjacielu.
To według niej niedopuszczalne i niedorzeczne.
Myślała o nim cały czas, więc nie skupiała się na swoich obowiązkach.
Przez nią Arendell upadało, a ona miała ponieśc konsekwencje.

Uciekła.
Uciekła, bo nie mogła znieśc myśli, że Jack jej nie kocha, że...
Wszystko zniszczyła wszystko...
wiele przyjaźni...
związek Anny z Kristoffem...
Arendell...
Straciła wszystko...
siostra się od niej odwróciła...


To się teraz nie liczyło.

Było tutaj i teraz.

Nic nie mogło im przeszkodzic w tym cudnym momencie.

A jednak...

ZAWSZE MIAŁA PECHA...

1 komentarz: