Minął tydzień od pojawienia się Elsy na biegunie. Pierwszy raz w życiu była tak szczęśliwa. Miała tu mnóstwo spokoju, spotkań z Jackiem i wreszcie mogła być sobą. Jej przyjaciel także się z tego cieszył i miał zamiar ocenić jej umiejętności. Dlatego zaraz po pysznym jak zawsze posiłku podszedł do niej i zagadał.
- Hej chciałbym zobaczyć co potrafisz. - powiedział powoli z tym swoim tajemniczym uśmieszkiem na ustach.
- Tak? A ja myślałam że po wczorajszej bitwie na śnieżki masz już dość wrażeń. - zaśmiała się zasłaniając usta ręką. - Widocznie się myliłam.
- Ha-ha - zaśmiał się ironicznie. - Słabiutko ci wczoraj szło. Sądzę że ja wygrałem.
- Nie rozśmieszaj mnie. Wiesz przecież że nieźle ci dałam popalić. - wybuchnęła śmiechem.
Na samą myśl o tamtym dniu zaczęła się rumienić. Przypomniała sobie o tym jak wylądowała w zaspie. Musiało to wyglądać przekomicznie.
- Oj przecież wiesz że...
Nie dokończył. Kamień w jego bluzce zaczął świecić niebieskim światłem.
Oznaczało to że zbliża się niebezpieczeństwo.
- Co jest? - spytała. - To coś złego? Pomogę wam jeśli zajdzie taka potrzeba.
- O cholera! - krzyknął.
Uniósł się nad ziemię i złapał Elsę za rękę. Kierowali się do pokoju Świętego Mikołaja.
- O! Dobrze że jesteś. - powiedział Mikołaj. - Tylko po co ją tu przyprowadziłeś? A z resztą nie ważne. Przyda nam się każda para rąk do pomocy.
- O co chodzi?! - spytał Jack już poddenerwowany. Jego źrenice gwałtownie się powiększyły a brwi uniosły lekko do góry.
- Mrok. - Jack słysząc to imię od razu się zirytował. - Atakuje królestwo Arendell. Wiecie coś o tym miejscu?
Elsa nie mogła w to uwierzyć. Arendell?! A co jeśli coś jest Annie?! Była egoistką bo o niej zapomniała. Postanowiła za wszelką cenę pomóc strażnikom.
- T-taak. Ja wiem. To moj dom. Miejsce w którym się wychowałam i przeżyłam lata rozłąki z siostrą. Byłam tam królową. W zasadzie ciągle nią jestem. - powiedziała ze łzami w oczach.
- Królowa?! - North bardzo się zdziwił tą wiadomością.
- A-ale jak to?!
- To długa historia...
- Dobra North przejdźmy wreszcie do rzeczy! - krzyknął Jack.
- Więc tak... Mrok zaatakował Arendell. Trzyma twoją siostrę w niewoli i rząda ciebie Elso. Chce mieć twoją moc aby móc nas pokonać. Jeśli cię nie oddamy w jego ręce grozi że zabije mieszkańców sprowadzając na nich koszmary i choroby.
- Nie możemy na to pozwolić! Nie możemy jej oddać w jego brudne łapska! Nie pozwolę jej skrzywdzić! Dlaczego nie może wziąć mnie?!
- Widzisz... Jack... jesteś nieśmiertelny więc nie możesz oddać mocy.
- J-ja chyba też taka jestem... nie starzeję się od kilku lat...
- Elso. Jesteś śmiertelniczką tylko dzięki mocy wolniej się starzejesz. Jesteś jedyną która jest człowiekiem i ma moc. Mrok to wyczuł i chce to wykorzystać aby zapanować nad światem.
Zaniepokoiła się.
Była w niebezpieczeństwie.
Postawił ultimatum...
albo ona...
albo całe Arendell.
O jaką bitwę na śnieżki chodziło? Opiszuj całe zdarzenia, bo potem niwiadomo o czo cho xd Taka mała rada :D
OdpowiedzUsuńA teraz rozdział - kochana moja, przecudny <3