piątek, 12 czerwca 2015

Rozdział 4 Wspomnienia

- E-elsa? -odezwał się niepewnie. To była ona. Jego przyjaciółka sprzed lat. Dopiero teraz oprzytomniał. Wstał powoli od stołu i zaczął się zbliżac do Elsy.
Dziewczyna czuła się dziwnie. Nie sądziła że Jack zapomni o wydarzeniach z przeszłości. To było tak dawno... 20 lat temu. Ona nadal to pamiętała. Uśmiechnęła się do niego miło a on widząc to zrobił dokładnie to samo. Wpatrzyła się w jego błękitne, przepełnione radością oczy. Były piękne.

- Jack! Tęskniłam! -zaczęła płakac.

Chłopak widząc to mocno ją do siebie przytulił. Nie mógł patrzec jak jego przyjaciółka płacze. Musiał coś zrobic lub powiedziec żeby ją pocieszyc.

- Ja za tobą też. Nawet nie wiesz jak bardzo. Myślałem że cię już nigdy nie zobaczę. -złapał ją za ręce.-nie uciekaj. Zostań tu. Nie zostawiaj mnie więcej.

- Nie ucieknę. Obiecuję. -rozpłakała się jeszcze bardziej ale tym razem były to łzy szczęścia i poniekąd ulgi. Tak dawno nie widziała przyjaciela. Tak dawno nie słyszała jego głosu, tych słodkich żarcików, z których mogła się śmiac godzinami. Nie widziała jego pięknego uśmiechu.
Dopiero teraz po tylu latach Elsa znów mogła go zobaczyc.

Ale jednak uciekła z własnej woli.

- Chodź, znajdę ci jakiś pokój. -powiedział jeszcze oszołomiony Jack- Tylko... na początku może byc tam trochę niemiło bo w pokoju jest bardzo ciepło, a wiem, że ty też masz moce. Czy to nie cudowne?

- Dla ciebie to zawsze było niezwykłe, magiczne, piękne ... ale dla mnie to przekleństwo. Tyle samotnych lat spędzonych na pustkowiu w moim lodowym pałacu... -Przestała mówic. Na opowiedzenie reszty będzie miała czas później a do tego czasu musi się wstrzymac.

- Nie bój się wszystko będzie dobrze. Zaufaj mi jeszcze cię nauczę panowania nad mocami. Zobaczysz, że ja nie żartuję.- Uśmiechnął się zawadiacko tak, jak lubiła Elsa.

- Wierzę ci.

Złapał ją za rękę.

Szli długim korytarzem ciągnącym się przynajmniej przez 100 metrów.
Jack był już do tego przyzwyczajony. Królowa natomiast nie była całkowicie.
Kiedyś, w pałacu, nie musiała tyle chodzic.
Wszystko robili za nią poddani i śniegowe potworki, które sama stworzyła.

- No to jesteśmy!- krzyknął Jack.

Stali teraz przed wielkimi dzrwiami prowadzącymi najprawdopodobniej do wielkiego pokoju.
Były białe, ale sprawiały wrażenie wyjątkowych.

Weszli do środka.

Pokój był cały niebieski. Wszędzie były poustawiane małe mebelki. Na suficie wisiał wielki żyrandol zrobiony w całości z małych kryształków które mieniły się w świetle zachodzącego słońca.
Dało się też zauważyc duże, białe zasłony ciągnące się aż do ziemi.
Królową bardzo to zaciekawiło.

- Co tam jest?- spytała podejrzliwie.

- Sama zobacz. - odpowiedział

Dziewczyna natychmiast podeszła do tych tajemniczych zasłon.


1 komentarz: